Dopiero przyszłam do pracy, a już chciałabym z niej jak najprędzej uciec, bo gdy pomyślę ile roboty czeka mnie dziś w domu po południu, to aż mop w rękach mi się trzęsie. Pracując jako pracownik sprzątaczka Zawiercie zazwyczaj jestem hiperdokładna – denerwuje mnie każdy najmniejszy paproch czy drobinka kurzu. Dziś nie przykładam się jednak zbytnio do swoich obowiązków, bo cały czas myślę o popołudniu.

Wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie moja siostra mieszkająca w Łodzi. Powiedziała, że we wtorek rano przyjeżdża do Zawiercia do lekarza i w związku z tym chciałaby nas odwiedzić. Dawno już nie była, więc planuje zostać przynajmniej trzy dni.

Wizyta siostry zupełnie mi teraz nie pasuje, ale nie mogłam odmówić. Przyjmowanie gości w ciągu tygodnia nie należy do najprzyjemniejszych. Nie mam kiedy posprzątać, nie mam kiedy ugotować, a do tego muszę chodzić do pracy. Siostra chyba ma świadomość, że od rana do popołudnia będzie sama w domu, bo zarówno ja, jak i mój mąż pracujemy. W związku z przyjazdem siostry muszę pracę skończyć dużo wcześniej żeby zdążyć iść na zakupy i uszykować coś do jedzenia. Wanda uwielbia jeść, najlepiej dużo i tłusto, dlatego zrobienie jakiejś sałatki i jednych kotletów nie wystarczy. Jedzenia trzeba narobić jak dla armii – i tak na pewno nic się nie zmarnuje, a co zostanie, to Wanda zabierze sobie do Łodzi. Z nas dwóch tylko ja potrafię gotować – siostra zazwyczaj stołuje się w barach mlecznych.

Dodaj komentarz