Mamy godzinę 14.00, co oznacza, że za godzinę wróci do domu moja chlebodawczyni i do tego czasu jej dom musi lśnić czystością, pranie być wyprane i rozwieszone w suszarni, a wszystkie pogniecione rzeczy wyprasowane. Niestety, akurat dzisiaj wszystkie prace idą mi wyjątkowo kiepsko, a opad sił bierze się z ogólnego przemęczenia i przepracowania. Dzień dnia po parę godzin pracuję jako pracownik sprzątaczka Świdnica i sprzątam u innych ludzi.
Gdy wzięłam się za sprzątanie u innych wydawało mi się, że w tygodniu będę miała jedynie 2-3 zlecenia, a nie prawie 9. Oznacza to, że każdego dnia przebywam poza domem po 6 godzin dziennie i w tym czasie robię u innych to, co normalnie robiłabym w domu: myję naczynia, ścieram kurze, odkurzam, zmywam podłogi, robię pranie, prasuję, trzepię dywany, myję okna, podlewam kwiaty i ogólnie dbam o porządek.
Niestety nie jestem już najmłodsza i codzienna dawka pracy fizycznej daje mi się we znaki. Coraz mocniej pobolewa mnie w kręgosłupie, a ręce nie są już te same co kiedyś. Od kiedy przyszłam dzisiaj do jednej z klientek nie zrobiłam prawie nic, choć jestem już w tym domu od ponad dwóch godzin. Wątpię, bym w ostatniej godzinie dostała nagle powera i zaczęła robić wszystko ze 120-procentową efektywnością. Nie mam czasu na dokładne sprzątanie, dlatego akurat dzisiaj zadowolę się lekką fuszerką i umiejętnym ukryciem swojego lenistwa.